RadekSzczygiel RadekSzczygiel
135
BLOG

Błaszczak całuje Maziarskiego.

RadekSzczygiel RadekSzczygiel Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Obozy to mało powiedziane, prawda jest taka, że nie ma w dzisiejszej Polsce chociażby jednej wartości co do której jedna lub druga strona politycznego sporu nie miała zastrzeżeń. Najsmutniejsze jest  jednak to, że rolę głównych nośników ideologii wzięli na siebie dziennikarze. 

Pytanie o rolę dziennikarzy w demokracji rozbrzmiewa od samego początku III RP. Przez długie lata wszyscy stali na stanowisku, że liczy się przede wszystkim obiektywizm mediów. Na ołtarzu tej fetyszyzowanej wartości byli poświęcani dziennikarze, którzy starali się pokazywać rzeczy, które władza chciała ukryć przed obywatelami. Prym wiodła tutaj pewna Gazeta, która hojnie rozdawała ciosy przeciwnikom najczęściej oskarżając ich a jakże o "polityczność" rzadziej o "nacjonalizm". Dla szczególnie nierokujących przypadków został zachowany "faszyzm" i "rasizm". Jak bardzo rozmyły się te pojęcia poprzez ich nadużywanie nie muszę chyba nikogo przekonywać. Gazeta o której już wcześniej wspominałem podpierając się cały czas "obywatelskim interesem" próbowała dość mocno ingerować w życie polityczne w Polsce (uwidoczniło się to po przełomie roku 2005) walcząc z legalnie wybraną władzą. Nie będę oceniał na ile pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości na to zasługiwał, niemniej jednak postawa mediów w tym okresie nazywających siebie wolnościowymi była jednoznaczna. 

Lata 2007-2015 to było prawdziwe Bizancjum. Obie strony robiły sobie aż za dobrze. Odznaczenia, reklamy, prenumeraty itd. Wszyscy wiemy jak to wyglądało więc nie ma sensu się rozpisywać. Przy okazji pod bokiem mediów tolerowanych w rzeczywistości rynkowej wyrastały tytuły i stacje stojące nawet nie w opozycji do rządu ale posługujące się inną retoryką. 

Zmiana władzy była szokiem. Szokiem na tyle dużym, że główne tytuły i stacje na początku nie dowierzały (w kampanii prowadziły bardzo agresywną politykę wcielając się de facto w rolę spin doktorów) później negowały każde posunięcie aż do sytuacji z 16 grudnia 2016. Pisałem już o tym ale powtórzę to po raz kolejny. Przegrali dziennikarze, przegrały media, do których Polacy mają coraz mniejsze zaufanie. Gdzie jednak podział się etos dziennikarski i doszukiwanie się prawy. Najdoskonalszą definicję zaserwował nam Pan Wojciech Maziarski, który już w przeszłości zasłynął z brawurowej obrony III RP. Otóż poinformował Ministra Błaszczaka, że ten może go pocałować w d**ę. Ale jak to? Skąd u Pana redaktora taka nietypowa potrzeba? Otóż, jest to reakcja na poszukiwanie przez Policję najbardziej agresywnych uczestników grudniowych protestów przed Sejmem. Pan Maziarski zapomniał chyba o tym jak jego ulubieńcy z poprzedniej władzy traktowali uczestników Marszów Niepodległości i protestujących górników. 

Czy takie zachowanie przystoi dziennikarzowi, który lubi się tytułować człowiekiem światłym, niosącym w "ciemny, antysemicki lud" kaganek oświaty? Na tym tle przestają dziwić internetowe harce Tomasza Lisa, który kilka dni temu nazwał prezydenta elekta USA "ruskim agentem". 

Cóż więc czynić? Obawiam się, że nie mam dobrej odpowiedzi. Wzajemne podpuszczanie skończy się prawdopodobnie rozlewem krwi (mniejszym lub większym). Moje pytanie brzmi: czy będą zwycięzcy?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura